Raz, dwa, trzy szukasz Ty
Mówią, że każda potwora znajdzie swego adoratora… cóż czas się przekonać. Układam włosy, a właściwie one same się układają i złośliwie na mnie posykują, ach ta dzisiejsza moda nie wiadomo czy skrócić czy zapuszczać te przeklęte włosy, ale nic to. Czeka mnie bal! Zeus przysłał zaproszenie, nie przyszedł osobiście, ale to taki nieistotny szczegół, pewnie się wstydził. Stary dziad a taki nieśmiały. Trudno. Wracając do balu, ma się ta imprezka odbyć na ziemi, no niech im będzie. Data – 31 października, roku nie dopisali, ale chyba chodzi o bieżący. Zakładam najlepszą sukienkę, próbuję natapirować węże… to znaczy włosy i idziemy na miasto. Swoją drogą mam gustowną torbeczkę w kształcie dyni, myślę, że pasuje idealnie. Schodzę na ziemię i nie ogarniam. Od kiedy tu są wampiry, wilkołaki, czarodziejki i tyle księżniczek?! Ledwo 300 lat cię nie ma, a tu takie rzeczy się odstawiają. – Jak Pani zrobiła te włosy?! – spoglądam za siebie i...