Raz, dwa, trzy szukasz Ty

    Mówią, że każda potwora znajdzie swego adoratora… cóż czas się przekonać. Układam włosy, a właściwie one same się układają i złośliwie na mnie posykują, ach ta dzisiejsza moda nie wiadomo czy skrócić czy zapuszczać te przeklęte włosy, ale nic to. Czeka mnie bal! Zeus przysłał zaproszenie, nie przyszedł osobiście, ale to taki nieistotny szczegół, pewnie się wstydził. Stary dziad a taki nieśmiały. Trudno. Wracając do balu, ma się ta imprezka odbyć na ziemi, no niech im będzie. Data – 31 października, roku nie dopisali, ale chyba chodzi o bieżący. Zakładam najlepszą sukienkę, próbuję natapirować węże… to znaczy włosy i idziemy na miasto. Swoją drogą mam gustowną torbeczkę w kształcie dyni, myślę, że pasuje idealnie. Schodzę na ziemię i nie ogarniam. Od kiedy tu są wampiry, wilkołaki, czarodziejki i tyle księżniczek?! Ledwo 300 lat cię nie ma, a tu takie rzeczy się odstawiają. 

    – Jak Pani zrobiła te włosy?! –  spoglądam za siebie i widzę gadającego nietoperza wgapiającego swe ślepia w moje węże. 

    Wykrzywiam się ze zdziwienie a moje włosy posykują, zazwyczaj wolą myszy, ale co ja poradzę? Odchodzę dumnie zarzucając włosy do tyłu, co się z tym światem stało?! Wiem! Zeus robi sobie ze mnie żarty, a to pewnie poprzebierane nimfy i inne stworzenie, których nazw nie pamiętam. Uśmiecham się pod nosem czując, że rozgryzłam chytry plan, a nagle słyszę najbardziej przerażające zdanie, jakie kiedykolwiek usłyszałam w swoim życiu: 

– Cukierek albo psikus! – wydziera się gromada księżniczek. 

Czy to jest groźba skierowana w moją stronę? Podchodzę do tych lukrowanych postaci. Stoją sobie pod czyimś domem i czekają, co one myślą, że ich nie widzę? Nagle zza zakurzonych drzwi oblepionych pajęczyną wychodzi jakaś kobieta z czerwoną mazią na twarzy. Nie chcę się wtryniać, ale chyba czas posprzątać. Już miałam wyrazić swoją niezaprzeczalnie pomocą opinię, ale kobieta zaczęła wrzucać jakieś zawiniątka do torebek księżniczek. 

– O przyszłyście ze starszą siostrą, jak miło. – Niesprzątająca swojego domu kobieta zwróciła się do mnie. 

– Co?! – wydukałam z siebie, niech to w mojej głowie jakoś lepiej brzmią odpowiedzi.

– Masz moja droga, jedne z lepszych pralin, poza tym te włosy?! Dziewczyno, ale ty masz talent – wrzuciła do mojej gustownej torebki trzy zawiniątka, co tu się na trójząb Posejdona wyprawia?! 

– Ale ma Pani ładny strój, ale nieładnie tak podbierać cukierki  – odezwało się jedno z lukrowanych królewiątek. 

– Jakie cukierki!? – zapytałam sycząc. 

Uciekły. Okej, kiedyś lepiej wychowywano księżniczki, przynajmniej tak mi się wydaje, bo żadnej nie znałam. To znaczy Atena twierdziła, że jest królową, ale ona to sobie może mówić, ja wiem lepiej, jeśli ona ma koronę, to ja mam Cerbera, niedorzeczność. Ogólnie, jak tak patrzę na ten świat to ludzie strasznie niechlujni się stali, wszędzie pajęczyny, jakieś dziwne mazie, pełno dyń. Dynie się zjada, a nie dewastuje, może jakiś przepis im dać czy coś, znam taki na świetną zupę. Gdy tak się zastanawiam czuję pod palcami miękką sierść, jeśli to wilkołak to się rozpłaczę. 

– Meduza?! – odwracam się na dźwięk swojego imienia i dostrzegam Hadesa, nie myślałam, że tak uciesze się na jego widok.

– Cerber – odetchnęłam z ulgą i poklepuję psinę po plecach. – Widzisz to wariactwo Hadesie?! Co się dzieje na tej ziemi? 

– Halloween – wzrusza ramionami i łapię mnie pod rękę. – Źle skręciłaś i trafiłaś na imprezę ludzi, my mamy podobny temat przewodni, ale w dziwniejszym towarzystwie. 

– Twierdzisz, że to jest celowe? – No nie wierzę co słyszę, oni pajęczyny i kurz mają dla zabawny? Ludzie no!? 

– Dla zabawy. To integruje ludzi, dzieci chodzą od domu do domu proszą o cukierki, nabierają pewności siebie, czasami robią makijaż i stroje rozwijając kreatywność. To ciekawy koncept, ma swoje plusy i minusy, ale jeśli podchodzi się do tego z przymrużeniem oka i głową to potrafią wyjść z tego bardzo ciekawe rzeczy i zawiązują się przyjaźnie.

Popularne posty z tego bloga

Cztery żywioły